Są wśród nich dzieci poszkodowane na przykład w czasie ataków bronią chemiczną w działaniach wojennych, ale też te, którym zdarzyły się wypadki już po przyjeździe do Polski.
Na moim oddziale jak w soczewce widać skalę migracji uchodźców. Wśród pacjentów dominują dzieci, które przyjechały do naszego kraju. Permanentnie, każdego dnia mamy takie dziecko na oddziale. Dziś też dwoje jest po operacji - mówi Witold Miaśkiewicz, szef ostrowskiej chirurgii dziecięcej. To osoby, które trafiły też na oddział ratunkowy. Staramy się angażować w pomoc, bo z dziećmi przychodzą mamy. Ojcowie zostali w kraju i walczą, co jest dla tych ludzi dodatkowym stresem.
W ostrowskim szpitalu pracuje również 16 osób z Ukrainy – to lekarze, pielęgniarki i położna.