Może nie być inwestycji, mogą pojawić się zwolnienia - przedsiębiorcy z Ostrowa reagują na gigantyczny wzrost podatku od nieruchomości. Zgodnie z uchwałą rady miejskiej - to 36 procent.
Dla niektórych to nawet 200 tysięcy złotych więcej - w skali roku - do zapłacenia.
Na ostatniej sesji - na ręce prezydent i przewodniczącego rady - trafił list z podpisami ponad 40 przedsiębiorców, w którym mają żal, że nikt z nimi nawet nie rozmawiał.
Oczywiście, że spodziewaliśmy się podwyżek. Ale nie na poziomie 36 procent! Liczyliśmy, że - w czarnym scenariuszu - to będzie max 20 procent. Takie sobie zrobiliśmy założenia w budżetach. Ale 36 procent to jest jakiś koszmar! My tutaj mówimy o powierzchniach ogromnych, na których jest produkcja. A to oznacza, że trzeba będzie zapłacić na przykład 200 tysięcy złotych więcej. To może oznaczać ograniczenie lub rezygnacja z inwestycji. Zwolnienia. Jakieś kłopoty finansowe. Mamy żal, że nikt z nami nie rozmawiał PRZED uchwałą. Dostaliśmy zaproszenie na 4 grudnia, kiedy decyzja zapadła! To nie jest tak, że czujemy się oszukani - to nie to słowo. Ale na pewno czujemy się pominięci. Liczyliśmy na dialog z miastem, a tego dialogu nie ma. Tym bardziej, że to właśnie nasze podatki dają do budżetu tyle pieniędzy. Liczymy, że miasto "się obudzi" i będzie z nami rozmawiać. Teraz już niewiele pewnie się uda, ale na przyszłość to jest lekcja.
Mówi nam Małgorzata Fischer z parku przemysłowego ZAP Park, zrzeszającego wiele firm.
Prezydent Beata Klimek podczas sesji w odpowiedzi zaznaczyła, że przecież miasto w pandemii pomagało a pieniądze, które do budżetu wpłyną z tych podwyżek - potrzebne są miastu. Podkreśliła, że tak samo jak dla przedsiębiorców, tak dla samorządu jest to trudny czas.
Przewodniczący rady Damian Grzeszczyk zaprosił przedsiębiorców na rozmowę 7 stycznia.
Wtedy nowe stawki podatkowe będą już jednak obowiązywać.
Polecany artykuł: