Marzenie zostało spełnione. Czas na nowe wyzwania.
Mistrz Świata strażaków Adam Spychała wrócił ze Stanów i już stacjonuje w swojej rodzimej jednostce w Ostrowie Wielkopolskim. Ponad tydzień temu został mistrzem świata w formule Firefighter Combat Challenge. A teraz świętuje i odbiera gratulacje.
Jak przyznaje - nie był faworytem rozgrywanych w stanie UTAH mistrzostw, ale już po pierwszym biegu zwrócił na siebie uwagę.
Faworytów było kilku. Mnie wśród nich nie było - mówi Adam Spychała. - Mnie tam nikt nie znał. To były pierwsze moje mistrzostwa świata. W pierwszym biegu eliminacyjnym, w którym startowało 450 strażaków - miałem średni - jak dla mnie czas -minutę 25. Oni jednak odebrali to jako sukces. Zaczęli mi się przyglądać. Po drugim biegu eliminacyjnym - gdzie startowało 150 osób - w którym uzyskałem czas minuta 18 - no to byli mocno zdziwieni. I już wiedziałem, że jest szansa zawalczyć o medal. Choć przeciwnicy byli mocno. Ale się nie poddałem. I udało się!
Tytuł mistrza świata kończy sezon dla ostrowskiego strażaka. Sezon - cokolwiek by mówić - bardzo udany. Zdobyte w USA złoto jest najcenniejsze, ale w całym sezonie ostrowski strażak zdobył w sumie kilkanaście medali i tytułów. W tym mistrza Polski i mistrza Europy.
Teraz krótkie roztrenowanie i znowu początek treningów do kolejnego sezonu.
Chciałbym w przyszłym roku obronić tytuł - dodaje Adam Spychała. - Mistrzostwa Świata planowane są na Florydzie. Mam nadzieję, że uda mi się zawalczyć o wyjazd i tytuł. Ale to nie wszystko. Nie wykluczam, że zawalczę o rekord świata. Ten jest mocno wyśrubowany, ale czemu nie?
Rekord świata ustanowił kilka lat temu kanadyjski strażak Ian Van Reenen i wynosi 1:14:76.
Czas, jaki uzyskał na mistrzostwach Adam Spychała to 1:16:20.
- To nie będzie łatwe, bo to naprawdę mega trudny do uzyskania czas. Ale skoro Kanadyjczykowi się udało, to dlaczego Polak nie może być lepszy? - uśmiecha się ostrowski strażak.
W takim razie ESKA trzyma kciuki i życzy kolejnych sukcesów!