Oskarżeni w śledztwie przyznali się do winy, ale przed sądem zmienili zdanie.
Potwierdzili jednak, że dzień wcześniej trochę imprezowali i popili.
Jak zeznali - kiedy kładli się spać, dziecko było z nimi.
Rano ciało chłopca - dryfujące przy pomoście - znalazła kobieta spacerująca plażą z psem.
Poszłam na spacer z psem - mówiła przed sądem. - Kiedy szliśmy plażą widziałam, że coś pływa. Ale myślałam, że to zabawka. W tym miejscu bywało dużo dzieci, dużo ludzi. Potem weszłam na pomost. Przez chwilę nie zwracałam uwagi, na to co pływa. Ale potem zauważyłam, że to dziecko.
Zadzwoniłam po pomoc. Chciałam wejść do wody, ale poinstruowano mnie, że mam nie wchodzić. Bo byłam sama. Potem widziałam, że idą panie sprzątające. Więc je zawołałam. Ale już nadjeżdżała pomoc, policja, straż.
Oni wyłowili to dziecko. I zaczęli reanimację. Ale to dziecko wyglądało tak, jakby już nie żyło.
Zdaniem prokuratury - rodzice nie zapewnili dziecku należytej opieki i dlatego doszło do dramatu.
Jak się okazało matka dziecka feralnego poranka miała prawie dwa promile alkoholu w organizmie.
Jej i jej mężowi grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Przed sądem małżeństwo odpowiada z wolnej stopy.
Kolejnym etapem procesu będą oględziny miejsca wypadku a także domku, w którym wypoczywała rodzina. Wniosła o to obrona pary.
Sekcja zwłok wykazała, że dziecko zmarło z powodu gwałtownego uduszenia przez utonięcie.