Fotografię z gryzoniem przekazała do Sanepidu jedna z klientek sklepu. Inspektorzy przeprowadzili kontrolę i jeszcze wczoraj wieczorem sklep zamknęli. A kierownika ukarali mandatem w wysokości 500 złotych.
- Myszy w sklepie nie znaleziono, ale ślady gryzoni owszem. Stąd decyzja o zamknięciu sklepu do czasu, kiedy zostanie w nim przeprowadzona deratyzacja - mówi nam Tadeusz Biliński, szef Sanepidu w Ostrowie Wielkopolskim. - Nie chodzi jednak o to, że ktoś wystawi kilka pułapek na myszy, ale to musi być przeprowadzona deratyzacja przez specjalistyczną firmę, do tego trzeba cały sklep uporządkować pod kontem sanitarnym, bo były nieprawidłowości.
I dopiero po tym wszystkim - i kolejnej kontroli Sanepidu - supermarket będzie mógł być znowu otwarty.
To nie jest jedyna taka sytuacja jeśli chodzi o tę sieć w Polsce. Kilka dni temu podobna sytuacja była w Warszawie - mysz biegała po parówkach.
Jak dodaje szef Sanepidu w Ostrowie - obecność gryzoni w sklepach z żywnością to zagrożenie dla ludzi, bo te zwierzęta przenoszą niebezpieczne choroby, jak chociażby dur mysi, który powoduje poważne kłopoty żołądkowo-jelitowe.
Polecany artykuł: