Ten punt w środowych obradach Rady Miejskiej w Ostrowie wzbudzał ogromne emocje. W sali sesyjnej pojawili się nawet fani Marzenny Nowak z transparentem "Murem za Marzenną Nowak".
Odwołania radnej PIS z funkcji wiceprzewodniczącej rady - chcieli jej koledzy z Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi. Bo - jak argumentowali - podczas wyboru składu zarządu rady w maju - doszło do błędu. A wiceprzewodniczącym miał zostać Jakub Paduch z PO.
Plan był taki, że w środę 5 czerwca radna PIS zostanie odwołana, a jej miejsce zajmie właśnie Paduch. Wydawało się, że jest wystarczająca przewaga w radzie - mimo nieobecności jednego z radnych Koalicji - i uda się przegłosować zmiany stosunkiem głosów 12 do 10. Bo taki był wymóg.
Sesja potoczyła się jednak inaczej. Najpierw - na początku - radni Prawa i Sprawiedliwości - chcieli by w ogóle punkt zdjąć z obrad. Ale głosowanie przyniosło remis 11:11 i punkt pozostał w programie.
Gdy doszło do głosowania to ... pojawiła się gorąca dyskusja o tym, czy - w ramach głosowania tajnego - radni mają głosować za kotarą czy nie. Swoją drogą kotara faktycznie - chyba po raz pierwszy - pojawiła się w sali sesyjnej. A potem - jak podliczono głosy okazało się, że zmian w zarządzie nie będzie. Bo jeden z radnych "wstrzymał się", co nie dało wymaganej przewagi 12:10.
Za odwołaniem było 11 radnych, 10 było przeciw, a jeden się wstrzymał i to ten głos zaważył na losach całej uchwały ale też rady miejskiej. Bo po sesji z klubu radnych Koalicji Obywatelskiej wystąpił radny Damian Grzeszczyk, który zresztą z ramienia Koalicji został przewodniczącym rady.

i