Do tragedii doszło w sobotni poranek.
39-letni strażak ochotnik zasłabł podczas pokonywania toru przeszkód w komorze dymowej. I stracił przytomność. Natychmiast udzielono mu pomocy. Zmarł, mimo ponad godzinnej reanimacji.
Sprawę bada prokurator. Wyniki sekcji będą kluczowe.
Decyzją prokuratora jeszcze w sobotę ciało mężczyzny zabezpieczono celem wykonania sądowo-lekarskiej sekcji zwłok - mówi Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. - Zabezpieczone zostały zapisy monitoringu a także trwają przesłuchania świadków. Dopiero po zebraniu całego materiały dowodowego możliwa będzie ocena prawno-karna tego zdarzenia.
Szkolenia w komorze dymowej to obowiązek strażaków - w przypadku PSP przechodzą je co 3 lata, w przypadku OSP - co 5. Całość odbywa się pod nadzorem, wszystko jest nagrywane i monitorowane. Obowiązują tu ścisłe procedury, a sama komora musi mieć aktualne przeglądy i atesty.
Rodzina zmarłego strażaka została objęta pomoc psychologa. Sprawę prócz prokuratury wyjaśnia także komisja Państwowej Straży Pożarnej.
W sobotę, w dniu, w którym doszło do wypadku, o godzinie 18.00 we wszystkich jednostkach państwowej oraz ochotniczej straży pożarnej włączone zostały sygnały dźwiękowo-świetlne, by uczcić pamięć druha Marcina.