Brazylijski serial to przy tym "pikuś". Dzieje się i to mocno w przygodzickim gnieździe.
Ostatnie dni były pełne dramatów. Najpierw zaginęła samica, potem pojawił się kłopot z karmieniem młodego - i tutaj znakomicie spisali się opiekunowie gniazda, którzy dostarczali pokarm dla samca i młodego. Choć Dziedzic do tak przygotowanej "stołówki" nie miał przekonania.
No i środowe zdarzenia, które zdecydowanie wbiły wszystkich w fotele. Intruz najpierw zaatakował małego boćka, który czekał na przylot Dziedzica z jedzeniem. A potem go porwał.
Jak mówią opiekunowie gniazda - po takiej akcji maluch nie miał szans na przeżycie. Choć go dotąd nie odnaleziono.
W gnieździe został sam Dziedzic. Ale dziś już i jego nie ma.
Bo w czwartkowy wieczór pojawiła się nowa para bocianów, która miała dużą chęć na to "mieszkanko" na przygodzickim kominie.
Dziedzic stoczył długą ale niestety dla niego przegraną walkę o gniazdo. I musiał je opuścić.
Za to zamieszkała w nim nowa para, która dziś od rana intensywnie konsumuje związek.
Ale dzieci raczej z tego nie będzie, bo jest już za późno na lęg.
A zwroty akcji w Przygodzicach możecie cały czas śledzić na bociany.przygodzice.pl