Para z Ukrainy dzień przed dramatem przyjechała do ośrodka w Antoninie na wypoczynek. Wspólnie ze znajomymi piła alkohol.
W nocy dziecko samo wyszło z domku na pomost, wpadło do wody i utonęło.
29 - latka i jej 33 - letni partner - przyznali się do narażenia dziecka na utratę zdrowia i życia - mówi Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Para podczas przesłuchania w prokuraturze przyznała się do zarzucanego im czynu. Zeznała, że przyjechała do Antonina dzień wcześniej. Wieczorem wspólnie bawili się ze znajomymi, pili alkohol. Był to litr wódki i 16 piw. Potem mężczyzna i kobieta zasnęli. Wcześniej jednak nie zamknęli drzwi domku. Dziecko w nocy wyszło z niego, poszło na pomost. I wpadło do jeziora.
Jak się okazało kobieta w chwili wypadku miała prawie dwa promile alkoholu w organizmie.
Sekcja zwłok dwulatka wykazała, że zmarł z powodu gwałtownego uduszenia przez utonięcie.
Rodzicom grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.