Przed Sądem Rejonowym w Ostrowie ruszył proces dwóch byłych prezesów firmy budowlanej i kierownika budowy, którzy odpowiadają za narażenie życia lub zdrowia pracownika a także spowodowania u niego ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Mężczyźni, będący odpowiedzialni za higienę i bezpieczeństwo pracy, z tytułu pełniących obowiązków, narazili na niebezpieczeństwo utraty życia i doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pracownika Aleksandre B., w ten sposób, że dopuścili do wykonywania prac, w tym również prac na wysokościach, obywatela Gruzji, mimo braku przeszkolenia w zakresie BHP, przeszkolenia stanowiskowego, braku badań lekarskich, w tym badań stwierdzających brak przeciwwskazań do pracy na wysokościach, bez wyposażenia go w niezbędne środki ochronne. Dopuścili go także do wykonywania zadań, których nie było w umowie o pracę, bez zapoznania z ryzykiem z tym związanym, bez zapewnienia nadzoru [...]
Mówił prokurator Prokuratury Rejonowej w Ostrowie Tomasz Łakomy.
Na pierwszej rozprawie nie stawił się jeden z oskarżonych, były prezes firmy.
Dwóch pozostałych nie przyznało się do winy i odmówiło składania wyjaśnień.
Jak ustalono podczas śledztwa, mężczyzna spadł z rusztowania, bo to nie było przymocowane do ściany. A powinno.
Jeden ze świadków zeznał, że na tej budowie wiele przepisów nie było przestrzeganych.
Na budowie zasady BHP nie były za bardzo przestrzegane. Każdy chciał pracować, więc się z tym godził. Ja nie wiem, kto postawił to konkretne rusztowanie, z którego spadł Aleksandre.
Wiem, że nie było przymocowane do ściany. I Aleks też to wiedział. Nawet jak wchodził to rusztowanie się trochę chwiało, ale on machnął na to ręką i pracował.
Zresztą z Gruzinami pod tym względem to tak właśnie było. Ja im mówiłem, że coś jest niebezpieczne, ale oni i tak lekceważyli moje ostrzeżenia.
Ja samego wypadku nie widziałem. Bo ja skończyłem pracę i właśnie wsiadałem do swojego auta. Gdy usłyszałem hałas to od razu pobiegłem na miejsce. Razem z drugim kolegą wydostaliśmy Aleksa spod rusztowania i położyliśmy w bezpieczne miejsce. Ja wezwałem pogotowie.
Firma, której pracownikiem był poszkodowany Gruzin jest w stanie upadłości.
Kolejna rozprawa w czerwcu.
Oskarżonym grozi do 3 lat więzienia.