- To już taka nasza rodzinna tradycja - mówi ostrowski kolekcjoner.
Jeden dziadek pana Romualda był krawcem. Drugi miał wytwórnię krawatów i szali. A babcia haftowała - haftem francuskim.
Tak więc tradycje związane z igłą, nicią, maszyną i naparstkami w tej rodzinie są długie.
Właściciel kolekcji też szyć umie, ale nie robi tego na co dzień.
Uwagę skupia na tych niezwykłych krawieckich "cudeńkach".
Naparstki mogą być różne pod względem kształtu, wielkości rozmiary. Mogą być też uniwersalne.
Są delikatne i są też ciężkie. Na mniejsze i większe palce. Mają różne rozmiary, podobnie jak obrączki ślubne.
To są przede wszystkim naparstki kolekcjonerskie. Głównie z porcelany. Ale nie tylko. Są też drewniane czy rzeźbione w metalu. Niektóre mają ponad 100 lat.
Takie małe "dzieła sztuki". Bardzo różne mają motywy, najczęściej roślinne czy architektoniczne. Ale to nie jest reguła. Są też zwierzęta czy dziecięce misie.
- Dziś niewiele osób w Polsce taką kolekcją może się pochwalić, choć w internecie pojawiają się co jakiś czas oferty kupna lub sprzedaży - dodaj Romuald Rzekiecki.
Sam pasjonat wiele z eksponatów przywiózł sam z podróży.
Wszystkie mają swoje specjalne miejsce w domu.