A chodzi o wydarzenia z końca września 2018 roku. Na krotoszyński SOR trafił mały Kuba, który połknął agrafkę. Lekarka, która go przyjęła i wstępnie zbadała, poleciła rodzicom przewiezienie go prywatnym samochodem do oddalonego o prawie 30 kilometrów szpitala w Ostrowie Wielkopolskim.
W drodze maluch zaczął się krztusić, dlatego rodzice poprosili o eskortę policję. I tak chłopczyk trafił na ostrowską chirurgię.
Zdaniem śledczych- lekarka swoim zachowaniem naraziła zdrowie i życie dziecka. Lista zarzutów jest długa- mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Łodzi.
Nie zleciła też możliwych do wykonania, dodatkowych badań. Nie oceniła należycie ryzyka transportu oraz nie zleciła przewozu dziecka transportem sanitarnym. Nie porozumiała się ze szpitalem dysponującym możliwością leczenia takich przypadków.
Nie uzgodniła przekazała pacjenta z lekarzem, nie upewniła się czy szpital, do którego wysyła chłopca , posiada możliwości leczenia go w takim zakresie.
Docelowo chłopcu pomogli lekarze z Wrocławia, którzy wyciągnęli agrafkę z przełyku.
Tuż po zdarzeniu- szpital w Krotoszynie wydał oświadczenie, w którym przeprosił za całą sytuację.
Dyrekcja oceniła postępowanie lekarki w zakresie przekazania pacjenta do szpitala w Ostrowie Wlkp. jako „niewłaściwe". Kobieta została pisemnie upomniana. Wprowadzono też nadzór nad jej pracą.
Lekarka nie przyznała się do winy. Obecnie prokuratur analizuje jej zeznania. Potem zapadnie decyzja- co do dalszych kroków w toczącym się wciąż śledztwie.
Kobiecie grozi do 5 lat więzienia.