Ten konflikt już trwa od lat. I nie ma mocnych, by go rozwiązać. W poprzedniej kadencji samorządu- udało się wynegocjować , że zniknął pierwszy płot. I mieszkańcy mieli swobodne dojście do ulicy Kompałły czy sklepu. Po dwóch latach pojawił się nowy. Tym razem betonowy. I znowu pojawiły się emocje i wołanie o pomoc. Temat poruszyła podczas ostatniej sesji radna miejska Ostrowa Milena Kowalska, która problemem zajmowała się także w poprzedniej kadencji. Porozumienie z 2018stego roku- jak widać- przestało obowiązywać- mówiła radna.
Miasto temat zauważa i rozpoczęło negocjacje. Bo stron jest kilka. Ale problem łatwy do rozwiązania nie jest. Jest kilka wariantów. Miasto liczy,że uda się przeforsować jeden z nich- mówi Mikołaj Kostka, wiceprezydent Ostrowa.
Zdaniem władz Ostrowa najlepszym rozwiązaniem byłby wariant, który wiązałby się z budową części ulicy Szamarzewskiego,który otworzyłby teren prywatnego inwestora, ale jednocześnie zabezpieczył interesy mieszkańców, tak by mieli swobodne przejście i dojście do domów. Mówi wiceprezydent Kostka.
Rozmowy i spotkania są prowadzone. Na razie bez efektu.
Płot dzielący teren przy Szamarzewskiego w Ostrowie pojawił się po raz pierwszy w 2014stym roku. Od tego czasu mieszkańcy wieżowców nie mogą dojść do porozumienia z właścicielem i płotu i terenu, którym go ogrodził.
Polecany artykuł: