Poparzony dwulatek ze Lwowa pacjentem Wielkopolskiego Centrum Leczenia Oparzeń u Dzieci w Ostrowie.
To kolejne ofiary wojny w Ukrainie leczone w Ostrowie Wielkopolskim. Wcześniej na oddziały trafiali żołnierze.
- Chłopiec ucierpiał bo wylał na siebie gorącą wodę – mówi nam szef centrum Witold Miaśkiewicz.
To było gdzieś tam w rejonach przyfrontowych, gdzie tak naprawdę tych zagrożeń jest mnóstwo. To małe dziecko, które wylało na siebie garnek z gotującą się wodą. To zagrożenie gdzieś tam powstało z uwagi na to, że właśnie trwa wojna. No u nas raczej nie gotuje się już wody w garnku, tylko w czajniku. No te zagrożenia tam są duże większe niż u nas. I to spowodowało to, że ten pacjent się mocno oparzył.
Dziecko przebywało na ostrowskim oddziale miesiąc. Już wróciło do domu.
- Miało poparzone ponad 30 procent ciała, potrzebny był przeszczep skóry - dodaje Witold Miaśkiewicz.
Dzięki temu, że on tutaj do nas trafił, to myśmy uratowali mu życie. Nie boję się tego powiedzieć. A logistyka była naprawdę skomplikowana. Transportem lotniczym, zorganizowanym gdzieś tam przez rząd, dotarł do Ostrowa. I mogliśmy mu pomóc.
Znajdujące się w Ostrowie centrum leczenia oparzeń u dzieci jest jednym z trzech takich ośrodków w Polsce.
Każdego roku przeprowadza się tutaj około 60 przeszczepów skóry.
Polecany artykuł: