Temat ciągnie się od 9 lat. Najpierw mowa była o farmie z 26 wiatrakami. Potem zmieniło się polskie prawo i z 26 zrobiły się cztery.
Ale i na te nie godzą się ich przyszli sąsiedzi. - Nie ma naszej zgody na takie budowy - mówią.
Umowa dotycząca budowy wiatraków ma zostać podpisana na 44 lata. Zostaniemy wykluczeni z możliwości rozwoju na dwa pokolenia. Ani budowy domów mieszkalnych, ani infrastruktury. Okazuje się, że jako społeczeństwo zostajemy na szarym końcu i zostaliśmy odcięci od możliwości podjęcia jakiejkolwiek decyzji. Będziemy walczyć o swoje.
Władzom gminy pomysł z wiatrakami też się nie podoba, bo oznacza blokadę inwestycji - mówi burmistrz Jerzy Łukasz Walczak.
Jeżeli mamy informację, że wiatraki mają mieć wysokość do 200 metrów, to mnożąc to razy dziesięć, mamy promień dwóch kilometrów. Czyli oddziaływanie takiego wiatraka jest w średnicy czterech kilometrów. A więc pięć sąsiednich miejscowości zostaje wyłączonych z możliwości zabudowy i postawienia na ich terenie jakiegokolwiek budynku jednorodzinnego.
Wyjściem z sytuacji jest przyjęcie w ekspresowym tempie planu zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu.
Władze gminy mają na to rok.
Polecany artykuł: