Sprawa wyszła na jaw dwa lata temu. Kobieta przez ponad rok wyprowadzała z firmy pieniądze, które potem obstawiała na zakładach bukmacherskich. Uzbierało się tego 8 milionów 844 tysiące złotych.
Proces ruszył w czerwcu ubiegłego roku. Przed sądem stanął również mąż kobiety - Mariusz C., który miał znacznie mniejsze zarzuty i został uniewinniony. Prócz kary więzienia sąd zakazał oskarżonej pracy w księgowości przez 10 lat. Tyle samu czasu nie może uczestniczyć w grach hazardowych. Ma też zapłacić 10 tysięcy złotych grzywny. I oddać zabrane firmie pieniądze. Tutaj kobieta "ma szczęście", bo sumę w porę zabezpieczył prokurator.
- Orzeczono wobec oskarżonej obowiązek naprawienia szkody wyrządzonej przestępstwem przez zapłatę na rzecz pokrzywdzonej firmy kwoty 8.844.815,09 zł z tym, że kwoty 6.008.115,09 zł i 2.822.200 zł zostały zabezpieczone postanowieniami Prokuratora Okręgowego w Ostrowie Wlkp. na rachunkach prowadzonych przez zakłady bukmacherskie, które to kwoty należą do oskarżonej - mówi Edyta Janiszewska, rzeczniczka sądu w Kaliszu.
Kobieta - ani w śledztwie, ani przed sądem nie przyznała się do winy. Od blisko dwóch lat jest w areszcie i na poczet kary sąd zaliczył jej już ten czas. I jednocześnie zwolnił ją z tego aresztu. Na uprawomocnienie się wyroku poczeka na wolności. Jest jednak pod dozorem policji, nie może też opuszczać kraju.
Wyrok, który zapadł przed kaliskim sądem nie jest prawomocny.