Tysiące martwych pszczół hodowcy zauważyli 11 i 12 maja tego roku. W zawiadomieniu do prokuratury – stwierdzili, że przyczyną śmierci owadów mogły być opryski pól rzepaku, z którego pszczoły zbierały nektar. Zdaniem pszczelarzy rolnik za szybko wyjechał w pole i pszczoły zostały zatrute opryskami.
Tej teorii nie potwierdziło prokuratorskie śledztwo.
Dochodzenie zostało przeprowadzone bardzo skrupulatnie. Zbadano martwe pszczoły, rzepak, sprawdzono księgi oprysków, które prowadzić muszą rolnicy – mówi nam Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. - Faktem jest, że w ciałach zabezpieczonych owadów znaleziono substancje chemiczne. Jednak te substancje nie pokrywały się z tymi, które były w opryskach. Łączy je tylko CYPERMETRYNA, ale – zdaniem biegłego – jej ilość w owadach jest zbyt mała, żeby spowodować śmierć. Zdaniem biegłego z zakresu inżynierii środowiska – śmierć owadów spowodowała mieszanina INSEKTYCYDÓW, bo tej w owadach było faktycznie dużo, ALE z kolei jej nie znaleziono w badanym rzepaku. Stąd decyzja o umorzeniu śledztwa.
Z umorzeniem nie zgadzają się pszczelarze i już zaskarżyli decyzję prokuratury. Teraz tematem zajmie się Sąd Rejonowy w Pleszewie.
Śledztwo prowadzone było zgodnie z 181 artykułem kodeksu karnego, mówiącym o zniszczeniu w świecie roślinnym i zwierzęcym "w znacznych rozmiarach". Grozi za to do 5 lat więzienia.
Pszczelarze starty wycenili na co najmniej kilkanaście tysięcy złotych. Bo - po pierwsze - z tych pasiek miodu już w tym roku nie będzie, a po drugie - praktycznie nie ma szans na odbudowę tych pszczelich rodzin.
Polecany artykuł: