Chodzi o zdarzenia z maja 2024 roku roku. Wtedy - przed domem kobiety - zaatakował ją syn. Zadał liczne ciosy metalową rurką m.in w głowę. Kobietę uratowało użycie gazu pieprzowego, który miała w torebce oraz sąsiedzi, którzy usłyszeli jej krzyki i wezwali pomoc.
33-letni oskarżony odpowiadał przed sądem za usiłowanie zabicia matki i spowodowanie u niej ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Zdaniem sądu - mężczyzna - zadając ciosy, mógł przewidzieć, że w ten sposób może zabić.
Zaatakował pokrzywdzoną zadając kilkanaście ciosów metalową rurą z dużą siłą w głowę. Bez szczególnej znajomości anatomii człowieka, każdy dorosły człowiek zdaje sobie sprawę z tego, jak ważną częścią ciała człowieka jest głowa. Ciosy nie były przypadkowe, były wycelowane w głowę. Były zadawane z dużą siłą a przy tym były zadawane wielokrotnie. O sile i znaczeniu zadawanych ciosów świadczą stwierdzone u pokrzywdzonej obrażenia ciała. Należy podkreślić, że oskarżony przestał zadawać dalsze ciosy tylko dlatego, że oskarżona użyła wobec niego gazu pieprzowego. Gdyby nie to, jak sam mówił, oskarżony dalej by uderzał pokrzywdzoną, a jak wynika opinii biegłego, każdy kolejny cios, z tych obrażeń, które pokrzywdzona doznała wielokrotnie zwiększał bezpośrednie niebezpieczeństwo spowodowania śmierci pokrzywdzonej.
Powiedział sędzia Marek Urbaniak.
33-latek podczas procesu przyznał się do ataku na matkę, do usiłowania zabójstwa już nie. Powodem miał byś rodzinny konflikt i uzależnienie oskarżonego od alkoholu i innych używek.
Wyrok nie jest prawomocny.
33-latek od maja siedzi w areszcie.
