Dokładnie nie pamięta, kiedy dostał swój pierwszy zestaw Lego, ale miał wtedy jakieś 3, 4 lata. I choć od tego momentu minęło już znacznie więcej...to pasja została. Dziś tych zestawów jest...niepoliczona liczba. Ale ich właściciel obiecuje, że kiedyś to zrobi. I policzy.
Klocki są praktycznie w każdym pomieszczeniu jego domu. Sporo miejsca zajmują też kartony. Bo one też zostają i mają swoją wartość.
Myślę, że zostało mi to "po tacie". On zawsze skupiał się na tym, by tych klocków mi nie brakowało. Jemu chyba zresztą też się to bardzo podobało. No i przywoził mi je głównie z Niemiec. I takim pierwszym zestawem, który zrobił na mnie wrażenie, by statek piracki z tamtych lat. Raz- był bardzo dużo, dwa, że bardzo fajnie się go budowało, bo miał bardzo wiele elementów. No i faktycznie robił takie super wrażenie. I tak to już potem poszło. Potem sam już kupowałem klocki. I zostało mi tak do dziś.
Mówi Bartek Giwerski.
Takich ludzi jak pan Bartek jest w Polsce i na świecie sporo. Bo i materiał wdzięczny jest do kolekcjonowania. A każda z kolekcji może być inna. Są tacy, którzy skupiają się na przykład na zestawach związanych z konkretnym filmem np. z Gwiezdnymi Wojnami. Są tacy, którzy zbierają tylko pociągi czy konkretne "ludziki".
Kolekcja pana Bartka jest różnorodna. I być może właśnie dzięki temu pokazująca możliwości duńskiej firmy. Bo są i szachy, i zestawy związane na przykład z Rokiem Chińskim, zestawy okolicznościowe dotyczące na przykład Walentynek czy Halloween. Jest też solniczka czy pieprzniczka. Jest też RADIO! Które gra. I jest różowe :) Ale są też zestawy wyjątkowe, których liczba jest mocno ograniczona. Jak te, które otrzymują pracownicy fabryki. I takie dwa zestawy są w kolekcji w Radłowie.
Nie umiem powiedzieć, który jest dla mnie najcenniejszy. Bo wszystkie są ważne. Wiele z nich jest specjalnie sprowadzonych z różnych stron świata.
Figurka najcenniejsza jest :) To jest uszkodzony DARTH Maul z 1997 roku. Kiedy go dostałem, nie byłem zadowolony z tego, że jest uszkodzony. Ale po latach , jak dowiedziałem się jaka jest wartość takich wadliwych figurek, zmieniłem zdanie.
Mówi właściciel kolekcji.
Nie wszystkie zestawy są już rozpakowane i zbudowane. Czekają na swoją kolej. I czas, który trzeba im poświęcić.
Trudno jednoznacznie powiedzieć, dlaczego te klocki się zbiera i układa. Chyba właśnie dlatego, żeby potem je podziwiać. Bo nie ma chyba rzeczy, której z Lego nie dałoby się zbudować. I to jest fajne.
Takich kolekcjonerów jest sporo i w Polsce i zagranicą. Jedną z największych kolekcji ma miłośnik Lego w Krakowie.
Ale w Ostrowie też jest jeden, i w Krotoszynie. Znamy się głównie z forów, bo to takie czasy - internetowe. Tak naprawdę rzadko kiedy wymieniamy się klockami.
Z Lego się raczej nie wyrasta. Co więcej, Lego dba o to by się nie wyrastało :) Najlepszym przykładem tego są zestawy, które są powtarzane. To te zestawy, które były popularne w latach 90tych na przykład, a dziś są w nowych wersjach.
Dodaje Bartosz Giwerski, który o klockach Lego wie chyba wszystko. I marzy, by choć na chwilę pojawić się w LEGO HOUSE w Danii, w którym są wszystkie zestawy. Albo - jeszcze lepiej- móc zwiedzić fabrykę. Każdego roku Lego zaprasza do siebie około 100 osób z całego świata. Kolekcjoner spod Ostrowa liczy , że i on na tej liście się kiedyś znajdzie.
Trzymamy kciuki!