Trzeba było coś zrobić dobrego, coś dla drugiego człowieka. To lepsze niż siedzenie w domu i patrzenie w ścianę...i właśnie z tych myśli wziął się pomysł na wolontariat w DPSie w Psarach. Ośrodek potrzebował rąk do pomocy. I swoje zaoferował student 1 roku medycyny z Ostrowa, który...wylądował w kuchni. Ale to nie był problem...bo kuchnia to jego pasja, choć - w tym przypadku nie do końca mógł się wykazać ;)
Pierwszy dzień to był trochę szok. Trafiłem do "obieralni" i okazało się, że każdego dnia trzeba obrać 10 worków ziemniaków. W domu obierało się kilogram... no więc trzeba było zmienić podejście. Ale potem było już wszystko dobrze. Kuchnia działała sprawnie, każdy miał swoje zadania do wykonania.
Zawsze gdzieś tam mieszałem w garnach, szczególnie u babci. Więc kuchnia nie była dla mnie miejscem obcym :) I to doświadczenie teraz się przydało.
Mówi Antek Grząka.
Wolontariusz przyznaje, że pracy było dużo, ale był to też wyjątkowy czas, w którym nie brakowało rozmów - choć z niewielką liczbą osób, bo dwa tygodnie spędził głównie z 4 innymi pracownikami. Ale też zabawnych momentów i bardzo pozytywnych ludzi i energii.
Tak naprawdę nie wiedziałem, jak taki dom wygląda, jak funkcjonuje. Ale od razu zostałem bardzo dobrze przyjęty. Pomogła dyrektor Milena Przybylska, która wprowadziła mnie w obowiązki, ale też przy każdej okazji dziękowała za to, że jestem. To było miłe.
Nie wiedziałem też, że jest to dom dla osób z niepełnosprawnościami psychicznymi. Dowiedziałem się o tym dopiero, kiedy przekroczyłem bramę ośrodka. Ale wszystko w nim- na moje oko- funkcjonowało bardzo dobrze. Logistycznie było do zorganizowane tak, by było bezpiecznie. Personel był niezwykle zaangażowany.
Bywały momenty niełatwych rozmów, ale każdy każdego wspierał. I pomagał. Zawsze pojawia się strach przez chorobą, ale staraliśmy się o tym nie myśleć tak na co dzień, bo przecież mieliśmy swoje zadania do wykonania. A dołowanie się nie pomaga.
Zresztą nie brakowało też zabawnych i wesołych momentów.
Dodaje Antek Grząka.
I jednocześnie dodaje, że to była niezwykła lekcja, którą...chętnie by powtórzył.
To doświadczenie pozostanie we mnie na zawsze. Tam gdzieś w środku :) Ale myślę, że w przyszłości też pomoże, bo to wyjątkowo cenne doświadczenie.
Spotkałem naprawdę fajnych ludzi. I myślę, że jeśli będzie jeszcze taka sposobność, to na pewno się zgłoszę.
Mówi młody wolontariusz.
W DPS-ie w Psarach koronawirus pojawił się na 7 kwietnia. Ośrodek został zamknięty.
Dotąd patogen potwierdzono u 17 pensjonariuszy i 18 osób z personelu. Dwoje pensjonariuszy zmarło. Trzy osoby chorobę już pokonały.
Obecnie placówka powoli wraca do normalnej pracy. Z części budynków zniesiono kwarantannę i przywrócono zmianowy system pracy.
W ośrodku znajduje się obecnie 160 niepełnosprawnych psychicznie pensjonariuszy.