Akcja ruszyła 23 marca. Wtedy stanęły pierwsze maszyny do szycia, pożyczone od funkcjonariuszy. Natomiast sponsor przekazał flizelinę z której można było szyć maseczki. I tak się zaczęła, akcja która - swoim rozmiarem- przeszła oczekiwania wielu. Po informacjach m .in. na antenie ESKI i na naszej stronie- pojawili się kolejni darczyńcy i osoby, które pożyczyły kolejne maszyny do szycia. Areszt pozyskał kolejne metry materiału do szycia, a osadzeni chętnie do maszyn usiedli.
Praca został podzielona, a w szczytowym momencie szyto nawet 3 tysiące maseczek na dobę.
Mówi Michał ŁUCZKANIN, rzecznik prasowy dyrektora ostrowskiego aresztu.
Osadzeni bardzo pozytywnie zareagowali na tę akcję. Chętnie się w nią włączyli. To był dla nich dobry sposób na wypełnienie czasu, ale też wielu mówiło, że chce pomagać lokalnej społeczności. Że w ten sposób może się choć trochę zrehabilitować. I to było widać, bo chętnych do pracy nie brakowało.
Maseczki uszyte w ostrowskim areszcie miały bardzo dobrą jakość, trafiły do wielu miejsc, m.in. do ostrowskiego szpitala czy domów pomocy społecznej. A także do ostrowskiej policji :)
Na ten moment praca została mocno zwolniona. Szytych jest około 200- 300 maseczek dziennie. Ale to wynika z wielu powodów związanych z prowadzaniem w życie kolejnych decyzji zmniejszających obostrzenia nałożone w związku z zagrożeniem koronawirusem.
Ale jeśli pojawią się kolejne wyzwania i potrzeby- aresztanci usiądą ponownie przy maszynach.