sąd

i

Autor: BŹ Sędzia SR w Ostrowie Beata Kośmieja

Jaka kara za wypadek na budowie sali pod Raszkowem? Zdecyduje sąd w Ostrowie

2021-11-03 13:01

Zdaniem prokuratury - nie zadbali o swoich pracowników, o ich przeszkolenie i dlatego jeden z nich spadł z rusztowania. 30 - letni -Gruzin - do dziś nie odzyskał zdrowia, porusza się na wózku. Przed sądem w Ostrowie Wielkopolski zakończył się dziś proces ws. wypadku na budowie świetlicy w BIEGANINIE pod RASZKOWEM. Do tragedii doszło latem 2019 roku.

Dla trójki oskarżonych - dwóch byłych prezesów firmy i kierownika budowy prokurator chce - od 10 miesięcy do roku więzienia w zawieszeniu oraz po 100 tysięcy złotych nawiązki dla pokrzywdzonego.

- Byli zobowiązani do tego, by zadbać o bezpieczeństwo pracowników - mówi prokurator Krystian Błaszczyk.

Kara musi mieć wymiar społeczny i indywidualny jeśli chodzi o prewencję.

Trzeba dać jasny sygnał, że niedopuszczalnym jest takie organizowanie procesu budowlanego, takie organizowanie pracy, które naraża pracowników na wypadek i na niebezpieczeństwo doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, czy też utraty życia.

Jak ustalono - Gruzin spadł z rusztowania, bo nie było ono ZAKOTWIONE w ścianie.

Jak zeznali świadkowie - mężczyzna o tym wiedział.

Nie wiedział natomiast kierownik budowy, który dziś złożył wyjaśnienia.

Uważam, że poszkodowany sam się do tego wypadku przyczynił. W toku zeznań wyszło, że wiedział, że rusztowanie nie jest pewne. Nie jest przymocowane. Ale nie zrezygnował i wszedł na nie.

Ja nie musiałem być na budowie cały czas. O wszystkim na bieżąco informował mnie Krzysztof M. Nie podpisywałem protokołu odbioru rusztowania. A takie rusztowanie, z którego spadł ten pracownik można postawić w 20 minut.

Bezpośrednią przyczyną był upadek z rusztowania, natomiast od początku procesu przejawiało się to w zeznaniach wszystkich świadków, w zeznaniach inspektora nadzoru i biegłego, że na budowie sami sobie byli winni pracownicy, którzy wykonywali prace bez jakichkolwiek elementarnych zasad bezpieczeństwa dla samych siebie.

Dodaje mecenas Anna Przywara, jego obrońca.

Oskarżeni nie przyznali się do winy. Główny - były prezes firmy - nie pojawił się w sądzie ani razu.

Obrońcy pozostałych wnieśli o uniewinnienie.

Z przebiegu procesu wynika, że mój klient nie może odpowiadać za to, co się stało na budowie. Odpowiedzialność za szkolenia i przepisy BHP ponosi prezes. Bo taki był podział obowiązków. Mój klient miał inne zadania do wykonania. Nie bywał na budowie często, nie mógł więc nawet zauważyć pewnych rzeczy. Nie mógł zapobiec temu wypadkowi. Dla nas sytuacja jest jasna - jedyny wyrok w tej sprawie to wyrok uniewinniający.

Mówi mecenas Damian Grzeszczyk, który bronił byłego wiceprezesa Cezarego J.

Dla byłego prezesa Krzysztofa M. prokurator chce roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

Dla Cezarego J. - 10 miesięcy w zawieszeniu na dwa lata.

Dla kierownika budowy - Pawła S. - roku z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na trzy lata.

Ponadto cała trójka ma zapłacić po 100 tysięcy złotych poszkodowanemu Gruzinowi. I pokryć koszty procesu.

Sąd wyrok wyda 10 listopada.

QUIZ. Czy masz szósty zmysł?

Pytanie 1 z 9
Jakie są Twoje sny?