To akademia co roku wybiera 15 żołnierzy z innych krajów, których będą szkolić przez 4 lata w ramach specjalnego programu współpracy - mówi Olaf Koryciak. Polska proponuje kilka osób, wybranych na podstawie testów. Amerykanie oceniają ich na podstawie rozmowy kwalifikacyjnej w ambasadzie USA. Ale ostateczna decyzja należy do sekcji rekrutacji West Point. Przeglądają oferty z różnych państw i decydują kto sprosta wymaganiom akademii.
Wszystko zaczyna się od 6-tygodniowego okresu przygotowawczego - dodaje. Ten czas ma za zadanie przekształcenie cywila w żołnierza. Uczy się rzemiosła wojskowego – strzelanie, musztra, zmienia się tez jego psychikę. Chodzi o to, by patrzeć na świat jako żołnierz – sprawdza się odporność na stres, wychowanie fizyczne, czy w stanie sprostać wyzwaniom pola walki XXI wieku.
West Point to jednak nie tylko wojsko, bo ukończyłem tam również dwa kierunki cywilne – stosunki międzynarodowe i walkę z terroryzmem. Tak jakby kończył je na zwykłej uczelni. Większość profesorów, wykładowców to byli cywile z innych wyższych uczelni Harvardu, Princenton.
Po 4 latach studiów w West Point Olaf Koryciak wrócił do kraju i czeka na rozkazy z pierwszym przydziałem.