Pieniądze miały trafić na edukację dzieci, a wydane zostały na potrzeby własne. Wszystko wyszło na jaw po przeprowadzonej przez miasto kontroli, kiedy okazało się, że szkoła za dotację oświatową opłacała czynsz we własnym budynku i wystawiała faktury za remonty, które nie zostały przeprowadzone.
Wydatki na kształcenie specjalne zostały przeznaczone na wynagrodzenia dla przedmiotowców- - mówi Agnieszka Pessel, ekspertka powołana do zespołu kontroli: Czyli wszystkich nauczycieli, którzy nie powinni być z tego finansowani. Powinni być opłacani specjaliści, a zatrudniony był tylko jeden. Dokumentacja przebiegu nauczania niewypełniona. Pytamy dlaczego, a odpowiedź brzmi: bo dzieci nie chciały chodzić. To oznacza, że pobierano po 5 tysięcy złotych na ucznia, ale dzieci nie chodziły na zajęcia z kształcenia specjalnego.
![kanadyjka](https://cdn.galleries.smcloud.net/t/galleries/gf-KshB-t9zr-wjYC_kanadyjka-664x442-nocrop.jpg)
i
Szkoła polsko-kanadyjska pieniędzy oddać nie chce i straszy sądem. Natomiast do budżetu wpłynęło już ponad 270 tysięcy zwrotu z dwóch innych placówek, w których podczas kontroli wykazano nieprawidłowości i nakazano zwrot pieniędzy.