Sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby kobieta nie zakopała psa w parku miejskim w Ostrowie. Bo właśnie tam znaleziono truchło.
I tak "po nitce do kłębka" ustalono właścicielkę zwierzęcia oraz fakt, że pies chorował, a kobieta nie poszła z nim do weterynarza. Zanim zdechł, pies cierpiał.
Kobieta usłyszała zarzuty znęcania się nad zwierzęciem - mówi Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie.
Przemoc wobec zwierząt kojarzy się przede wszystkim z fizyczną przemocą, z biciem. Ale ustawa o ochronie zwierząt zakłada także tzw. bierną pomoc, czyli nie dawanie zwierzęciu wystarczającej ilości karmy czy wody, zostawianie na zimnie czy brak opieki weterynaryjne. I tu mamy z takim przypadkiem do czynienia. Kobieta wiedziała, że pies choruje, że trzeba mu pomóc, jednak nie zrobiła nic. Nie ulżyła psu w cierpieniu.
Do znęcania miało dojść w lipcu tego roku.
Kobieta przyznała się do winy. Chce dobrowolnie poddać się karze pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. W tym czasie ma być pod dozorem kuratora i ma zapłacić 1000 złotych na rzecz wskazanej organizacji pomagającej zwierzakom. Ma mieć także dwuletni zakaz posiadania jakichkolwiek zwierząt.
Prokurator się zgodził. Decyzja należy do sądu.