W drodze, sam na rowerze, spędzi dwa miesiące, mając do pokonania ponad 5 tysięcy kilometrów.
Przygotowania w tym roku toczyły się głównie w sferze mentalnej - mówi Kamil Sierański: Każda wyprawa mnie czegoś uczyła i zbierałem doświadczenie. W zeszłym roku to był kluczowy moment, bo połowę trasy miałem pokonać w pojedynkę, a potem miał dołączyć przyjaciel. Niestety nie było takiej możliwości i cały projekt wykonałem sam, pierwszy raz. Spędziłem w pojedynkę 50 dni i dało mi to odpowiedź, czy będę sobie w stanie sam poradzić.
Jak sam przyznaje najłatwiejsze było przygotowanie fizyczne do wyprawy, bo sportem zajmuje się od dziecka. Kiedyś zawodowy gracz BM STAL OSTRÓW, dziś jest trenerem personalnym i nauczycielem wf w liceum. A na wyprawę rusza turystycznym normalnym rowerem.
Są nowoczesne rowery, które pozwalają przemieszczać się szybciej, ale mnie na tym tempie aż tak nie zależy, bo będę miał około 40 kilogramów bagażu – wyjaśnia. Prowadzę te swoje działania na dziko, w formie survivalu. Śpię pod gołym niebem, sam organizuję obozowisko, sam gotuję. I w takim stylu chciałbym to robić w Afryce. Jeśli się okaże, że nie ma takiej możliwości i zostaje jazda od hotelu do hotelu i od restauracji do restauracji, to nie będzie dla mnie frajda.
Całą wyprawę możecie śledzić na fb profilu Kamila Sierańskiego