Piątek był ostatnim konkursowym dniem ostrowskiego festiwalu. Dwa ostatnie filmy to dwie bardzo różne produkcje. Obie znakomite. Z ciekawą muzyką. I premierowe.
Widzowie zobaczyli "MISTRZA" w reżyserii Macieja Barczewskiego i z muzyką Bartosza Chajdeckiego. Film to oparta na faktach historia pięściarza Tadeusza Pietrzykowskiego, który trafia do niemieckiego obozu koncentracyjnego i aby przeżyć, bierze udział w walkach na ringu. W roli głównej znakomity Piotr Głowacki. I właśnie z nim oraz z reżyserem i kompozytorem spotkała się festiwalowa publiczność. I było to piękne dopełnienie filmu.
Twórcy opowiedzieli o tym, jak film powstawał i jakie ma dla nich znaczenie.
- Plan zdjęciowy trwał 26 dni. To był niezwykły ale i trudny czas - mówił reżyser.
Tuż przed rozpoczęciem pracy, wichura zupełnie zniszczyła scenografię. Bo obóz musieliśmy zbudować. I nagle na 10 dni przed pierwszym klapsem, całość została zmieciona i to dosłownie. I nagle, jakimś nadludzkim wysiłkiem, udało się nam odbudować ją. Ale też część zdjęć robiliśmy w Twierdzy Modlin.
Iskrą do powstania tego filmu były powody osobiste. Jak to zresztą nierzadko bywa. Mój dziadek, z którym mieszkałem przez 23 lata, był więźniem obozu w Auschwitz. Był tam trzy lata. Więc z tym tematem niejako żyliśmy. Byliśmy też z dziadkiem w obozie. Dużo go słuchałem. I gdzieś to mi na sercu i w głowie "ciążyło". Więc kiedy zacząłem myśleć, o czym zrobić swój pierwszy film pełnometrażowy, to to było to podłoże. A historia Tadeusza Pietrzykowskiego jest niezwykła. W tej postaci zafascynował mnie taki wymiar, no niemalże biblijny. To historia, która jednak nie jest o śmierci. Ale o życiu. I dlatego ten film powstał.
Wybór Piotra Głowackiego był dla mnie oczywisty. Kiedy pisałem pierwsze słowa scenariusza od razu o nim pomyślałem. Choć nie znałem go wcześniej osobiście, ale znałem jego role. A potem jak się już spotkaliśmy, to okazało się, że jest zgoda. I jest ten film.
- Praca nad rolą trwała rok. Musiałem się do niej przygotować nie tylko psychicznie, ale przede wszystkim fizycznie. Miałem swojego trenera, byłem na specjalnej diecie - mówi Piotr Głowacki.
Miałem jeden moment takich wątpliwości, czy producenci, reżyser wiedzą jakie to będzie trudne zadanie. Że potrzeba czasu. I oni powiedzieli : Ok, masz czas.;) Wtedy już wiedziałem, że to jest spełnienie moich marzeń aktorskich. Bo zawsze marzyłem o takiej pracy nad transformowaniem się fizycznym i także tym psychicznym. I z przyjemnością wziąłem się do pracy. Film opowiada historię niezwykłą, w czasach, które my znamy tylko "z drugiej ręki". I ktoś może powiedzieć ; "z czego tu się cieszyć". Ale dla mnie praca nad tym filmem to było szczęście. Bo, wbrew pozorom, tak historia jest pozytywna.
Drugim obrazem był - diametralnie różny od "Mistrza" - film Mateusza Rakowicza z muzyką Andrzeja Smolika pt. "Najmro. Kocha, kradnie, szanuje".
To także obraz inspirowany prawdziwą postacią i prawdziwymi wydarzeniami. Zrobiony ze smakiem i dowcipem. Szczególnie dobrze widzianym przez tych, którzy mają więcej niż 30, 40 lat.
O pracy nad filmem opowiedział także reżyser.
Sobota to wielki finał ostrowskiego święta muzyki i filmu. Jury zapewne już wybrało zwycięzców. Publiczności nazwiska tych, którzy odbiorą nagrody pozna wieczorem.
Ale zanim to, to o godzinie 16.00 debata " Oryginał czy kopia. Jak oceniać muzykę w filmie". Poprowadzi ją dyrektor artystyczny festiwalu Łukasz Maciejewski.
O 19.00 gala i werdykt jury.
Medialnym parterem Grand Prix Komeda 2021 jest Radio Eska.