Jeden dzień w szpitalu, a potem opieka nad małym pacjentem w domu. I to się sprawdza. Chirurgia dla jednego w szpitalu w Ostrowie Wielkopolskim. System działa od 8 lat i przynosi efekty.
Pacjent, oczywiście w wybranych przypadkach medycznych i po wcześniejszych konsultacjach - trafia na oddział w sumie na kilkanaście godzin. Ma mniej stresu, a i - mówiąc wprost - nie blokuje dłużej szpitalnego łóżka.
Nie wszyscy pacjenci się do tego oczywiście kwalifikują, jednak gro tych pacjentów, tych zabiegów chirurgicznych jak przepuklina pachwinowa czy przepuklina pępkowa, wodniaki, usunięcia zespoleń, jest sporo powiedzmy, które mogą w tym trybie być leczeni - mówi szef ostrowskiej chirurgii dziecięcej Witold Miaśkiewicz. - Oczywiście dziecko musi mieć minimum rok. To jest warunek. I wcześniej przejść wszystkie konsultacje, w tym anestezjologiczne. Mamy to szczęście, że u nas w szpitalu jest oddział anestezjologii i intensywnej terapii dla dzieci, i tutaj koledzy prowadzą poradnię, w której nasi pacjenci są konsultowani. I taki mały pacjent trafia do nas rano, a wieczorem, po zabiegu - wraca do domu. I to jest rozwiązanie dobre i dla dziecka i dla rodziców, którzy oczywiście otrzymują od nas wszelką wiedzę, jak dzieckiem po zabiegu się zająć. To też dobre rozwiązanie dla personelu, który wieczorem może przygotować łóżko dla następnego pacjenta.
Zabiegi - w skali roku jest ich ponad pół tysiąca - wykonywane w wyznaczone dni, nie codziennie. Dotyczą m.in. przepuklin, usuwania zmian skórnych czy zespoleń. Wykonywane są w ramach kontraktu NFZ, który ma oddział chirurgii dziecięcej, nie z osobnego.
Ostrowska chirurgia obsługuje małych pacjentów nie tylko z powiatu ostrowskiego, ale całej południowej Wielkopolski. Ostatnio więcej niż zwykle z Kalisza i powiatu kaliskiego, bo od lipca w szpitalu w Kaliszu "zawieszona jest" chirurgia dziecięca, czyli po prostu nie działa.