barycz

i

Autor: BŹ

Barycz powoli zaczyna się oczyszczać! Prokuratura szuka sprawcy zatrzucia rzeki!

2020-07-13 14:19

Oględziny zrobione, próbki pobrane, pierwsi świadkowie przesłuchiwani. Trwa śledztwo w sprawie zanieczyszczenia Baryczy, na odcinku w Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku. Wiadomo, że do zatrucia rzeki - głównie na jej wielkopolskim fragmencie - miedzy Raczycami i Uciechowem w powiecie ostrowskim - doszło w pierwszych dniach lipca. Potem śnięte ryby i brązowa woda - pojawiły się w dalszym biegu rzeki.

Sytuacja w Baryczy powoli się normalizuje. Tak zapewniali w ubiegłym tygodniu podczas konferencji prasowej przedstawiciele Wód Polskich. Rzeka zaczyna się oczyszczać, pojawiają się w niej również pojedyncze ryby. Nadal jednak nie jest znane dokładne źródło zatrucia wody.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Ostrowie Wielkopolskim. Wszczęła je po doniesieniu Dolnośląskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska.
Zgodnie z dokumentami - do zanieczyszczenia doszło między 1 a 3 lipca, na odcinku między Raczycami a Uciechowem, w okolicy jazu Bolko.

Mówi Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.

Zgodnie z ustaleniami na powierzchni wody widoczny był jasnobrązowy kożuch i wytworzyła się obfita piana. Także widoczne były znaczne ilości padłych ryb. Przeprowadzono dwukrotnie oględziny miejsca, połączone z pobraniem próbek. Uczestniczył w nich biegły z zakresu ochrony środowiska.

Trwa śledztwo ws. zatrucia BARYCZY. Mówi Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim

Jedną z opcji jest obornik składowany na polach przy rzece, który - po mocnym deszczu - mógł do rzeki wpłynąć.
Ale sprawdzany jest także wątek jednego z pobliskich zakładów , który mógł swoje zanieczyszczenia do rzeki wrzucić. Na ten moment nikomu nie postawiono zarzutów. Śledztwo prowadzone jest w SPRAWIE a nie przeciwko konkretnym osobom.

A zgodnie z artykułem 182 Kodeksu Karnego - za zanieczyszczenie środowiska w znacznych rozmiarach grozi kara do 5 lat więzienia. A jeśli ma to związek z eksploatacją instalacji działającej w ramach zakładu - kara to nawet 8 lat pozbawienia wolności.

Policyjni „wodniacy” pomogli windsurferowi na jeziorze Wigry